
Hej
Zdradzę Wam sekret, jako dziecko zawsze lubiłam pisać. Ale niestety przez szkolne lata wmawiano mi, że nie jest to moja mocna strona. Porzuciłam swoje podstawówkowe pamiętniki, odłożyłam pisanie na półkę. Blog chodził mi już od dawna po głowie. Bo o ciąży i macierzyństwie można czytać i pisać bardzo dużo. A my już od kilku lat siedzimy w tym biznesie! I mamy sporo zebranych historii i doświadczeń zarówno waszych i jak swoich. A więc trzymajmy kciuki, za to że Panie w szkole nie miały racji odnośnie zdolności literackich i nasze teksty będą dla was pomocne. Oczywiście nie będę tu sama i postaram się zaprosić ciekawych ekspertów.
A dziś chciałam zacząć od trzech prostych porad na początek macierzyństwa Zebranych na przestrzeni lat. Takich, które chciałabym usłyszeć przed porodem. Na łagodny start!

1. Twoje dziecko może płakać, dużo płakać
To jest coś co zszokowało mnie na początku rodzicielstwa. Jak niektóre z was słyszały, moje początki nie były łatwe. Zostałam mamą typowego high-needa. High-need baby, to dziecko wysoko wrażliwe, które potrzebuje dużo więcej uwagi niż typowy noworodek/niemowlak. Choć nie jestem pewna czy istnieje ktoś taki jak typowy niemowlak? Od pierwszych dni nie było łatwo, płacz był przeraźliwy. Zastanawiałam się cały czas co robię źle? Gdzie się podziały te cudowne obrazki śpiących słodkich bąbelków w swoich łóżeczkach, bądź na spacerkach w wózeczkach? Łóżeczko bardzo szybko pokryło się kurzem. Miałam wrażenie, że w materacu są zamontowane jakieś kolce, bo jak tylko odkładałam tam małą, zaczynał się płacz. Płacz to mało powiedziane, wrzask. Z wózkiem również nie poszło łatwo. Myślałam, że to jest tak z automatu. Wkładasz dziecko do wózka i pach uśmiecha się do ciebie i zasypia. Jak bardzo się myliłam w tym temacie. Po trzech tygodniach walki, poszłam na kurs chustonoszenia i zaprzyjaźniłam się ze wszelakimi nosidłowo-chustowymi rozwiązaniami. Wracając do meritum. Tak noworodki mogą płakać i to dużo. I to wcale nie musi znaczyć, że są chore (choć oczywiście jeśli są jakiekolwiek ku temu przesłanki trzeba to zawsze sprawdzić ze specjalistą). I możesz nigdy nie odkryć przyczyny dlaczego tak się dzieje. Co możesz zrobić to szukać metod na szybsze uspokojenie malucha i swój relaks, ale to już temat na całkiem nowy post.

2. Nie ma magicznej granicy wieku
Czy słyszałaś teksty typu: "najgorsze pierwsze 6-8 tygodni", "zobaczysz po 6 miesiącach już będzie samo spało". Ostatnio zobaczyłam podtytuł książki: "śpij z dzieckiem od początku, a po kilku dniach będzie przesypiało 6-8 godzin", "po ukończeniu roku to już dziecko i na bank wszystkie Twoje problemy się skończą". Mam dla Ciebie nieciekawą wiadomość - może tak, a może nie. Rozmawiam z wami od lat i za każdym razem przekonuję się, że każde dziecko jest inne, ma inny układ nerwowy i nic nie jest przewidywalne w tym temacie. Nie wiem skąd się biorą te wszystkie mądrości, ale wiem jedno - nie działa to dobrze dla nas. Mnie na przykład ogromnie to stresowało. Mała trafiła do naszego łóżka już po kilku dniach. Przyczyn było kilka, spała trochę lepiej i ja również miałam taką silną, wewnętrzną potrzebę. Ale "trochę lepiej" było bardzo, bardzo dalekie od 6 godzin, jak udały się dwie godziny - świętowaliśmy. Po pół roku nic się nie zmieniło, po roku również. Jeszcze z pierwszym dzieckiem miałam dziwne ambicje (jestem pewna, że były podyktowane właśnie takimi zasłyszanymi mądrościami), żeby jednak ją przekonać do tego spania. A może nowe łóżeczko, a może kołyska, a może inne godziny karmienia. Nic to nie zmieniło. Aż pewnego pięknego dnia po prostu przespała noc i kolejną i tak zostało. Teraz ma 5 lat, śpi spokojnie i kocha swoje łóżko.

3. Zostaje Ci tylko jedno - przytulić i przetrwać
Może ta rada wydaje Ci się totalnie nieprzydatna. Ale uwierz, im szybciej weźmiesz głęboki wdech i wydech, odpuścisz i zaakceptujesz fakt, że może u was jest inaczej, tym szczęśliwszym człowiekiem będziesz. A więc kiedy kolejny raz opadasz sił, a Twoje Bobo płacze, kręci się wierci i chce do Ciebie - przytul i przetrwaj. Bo wiedz, że będą czasy kiedy Twój maluch będzie miał kilka lat i stanie się samodzielnym bytem.
A jeśli już doszłyśmy do końca, czas na małych pomocników w czasach kryzysu.
Nasz T-shit do karmienia. Idealny na długie sesje siedzące, leżące i stojące. Polecam taki w mocnym kolorze. Rozświetli niewyspaną twarz i poprawi humor ... przynajmniej troszeczkę
Otulacz. Jedne maluchy kochają, inne nienawidzą. Jest to jedna z metod warta sprawdzenia, a może akurat doda kilka długich minut spokoju ...
Powodzenia Cudotwórczyni!